Jak poprawnie napisać
Czy wiesz, dlaczego Szekspir lub Mickiewicz rzucali sfrustrowani kulkami papieru po podłodze? Bo czytali, to co napisali. Nie zawsze bowiem lądowanie poematu w koszu było winą braku kapryśnej weny. Częściej zdarzało się, że kiedy autor ochłonął już po twórczym szale, brał się za niezbędne poprawki. Jeśli i Tobie, przyszły wielki autorze, zdarza się, że redakcja i korekta wprawiają Cię w zakłopotanie, pomyśl, że nie jesteś sam. Oni czuli dokładnie to samo.
Sprawdzamy po napisaniu.
Czujesz, że napisałeś najlepszy tekst na świecie. Fabuła genialna, pełnokrwiste postaci i dialogi niczego sobie. Włożyłeś w pisanie całe swoje serce, a mimo to pierwsze wydawnictwo z brzegu (i każde następne) łapie się za głowę. Po czym okazuje się, że jednak czegoś zabrakło. Przede wszystkim staranności. Bo tekst jest naszpikowany błędami, przecinkami w nieodpowiednich miejscach, albo tak długimi zdaniami, że czytelnik zmęczy się, zanim dobrnie do końca. Jako że tylko Gabriel Garcia Marquez umiał napisać kilkusetstronicową książkę w dziesięciu zdaniach, musimy przyjąć, że nam takie zabiegi jednak nie pomogą. Tekst jest o wiele czytelniejszy, jeśli używa się krótszych zdań. Czytelnik bywa wymagający i nie doceni nawet największego dzieła, jeśli dzieło to zostanie napisane stylem, który woła o pomstę do nieba. Chce poczuć się doceniony i dopieszczony. Zatem siądź jeszcze raz i przeczytaj, co napisałeś. Jeśli nie widzisz błędów, daj go drugiej osobie. Zwykle świeże spojrzenie pozwoli wychwycić większą ilość błędów.
Najpierw korekta.
W wydawnictwie nasz tekst rozkładają na części pierwsze korektor i redaktor. Zakładając, że napisaliśmy rzeczywiście dzieło tysiąclecia, a specjalista nie uciekł z krzykiem na widok ilości błędów – możemy liczyć na profesjonalną pomoc. Na pierwszy ogień idzie korekta. Jest to zwykle pierwsze czytanie tekstu, które polega na tym, żeby wychwycić błędy ortograficzne, brakujące przecinki i inne znaki przestankowe, czy pomylone słowa. Nie ma tu zbyt dużej ingerencji w tekst. Korektor wraca czasem w trakcie prac nad tekstem, a na pewno ocenia efekt końcowy. Od jego profesjonalizmu i zaangażowania zależy, czy nasza książka wyjdzie do druku jak nowo narodzona, czy błędy przemkną się przez korektorskie sito.
Redakcja
No i tu zwykle zaczynają się schody. Redaktor nie ma litości. Tnie wszystko, co zbędne i wskazuje, co jeszcze ma iść do poprawki. Nieszczęsny autor musi skracać zbyt długie zdania, przeredagować zbyt długie opisy, ewentualnie tchnąć więcej życia w nudniejszego bohatera. Redaktor wskaże błędy logiczne i merytoryczne. Przywraca odrobinę realizmu nawet najbardziej fantastycznej fantastyce. Podmienia słowa i wycina powtórzenia. Chodzi o to, żeby tekst stał się bardziej przyswajalny i atrakcyjny dla odbiorcy. Redaktor ingeruje najczęściej tak, żeby nasz tekst był bardziej profesjonalny, ale nie stracił tym samym charakteru i stylu, jaki chcieliśmy mu nadać. I niezależnie od tego, czy przyjdzie nam pisać wielką powieść, czy pracę zaliczeniową na studiach, powinniśmy pamiętać, że pomysł i wena to nie wszystko. Jakoś i wykonanie są równie ważne. Bo to od wysokiej jakości przedstawionego tekstu zależy, jak dany będzie odebrany. A pierwsze wrażenie robi się tylko raz.
Najnowsze komentarze